Dlaczego rodzice dzieci z PSP 7 nie mogą wejść do szkoły?

Image

Z naszą redakcją skontaktowali się rodzice uczniów Publicznej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 7 z powodu pewnych zasad jakie panują w tej placówce edukacyjnej.

Po telefonach Czytelnicy założyli również wątek na forum, gdzie dzielą się swoimi opiniami co do obostrzeń, które wciąż panują w szkole ich dzieci. Wszyscy chcieliby, żeby było już „zwyczajnie”, czyli tak, jak przed wybuchem pandemii koronawirusa, by nie było tylu nakazów i zakazów, by mogli m.in. wejść do szkoły i odprowadzić swoje te najmłodsze pociechy, pomóc im się przebrać, a na zebraniach spotkać się twarzą w twarz z nauczycielami. Postulaty rodziców przekazaliśmy dyrektor tej placówki.

Pandemia koronawirusa bardzo mocno wpłynęła na nasze życie. Wzrost zakażeń wymuszał wprowadzenie różnych obostrzeń, które miały na celu zmniejszenie możliwości potencjalnego zakażenia się. I ten fakt nie ulega dyskusji. Każdemu zależało na zdrowiu dzieci i pracowników szkoły. Ale życie wraca w zasadzie do normalności, a COVID-19 traktowany jest już jak grypa, więc zmiany na plus są zauważalne już we wszystkich innych placówkach edukacyjnych. Najmniej jednak w PSP 7, gdzie, jak uważają rodzice, wciąż obowiązuje wiele ograniczeń… Zbyt wiele.

Rodzice skarżą się więc na to, że nie mogą wejść z uczniami do szkoły. Usłyszeliśmy od jednej z mam, że opiekunowie mogą jedynie wejść do przedsionka. Jak się okazuje w innych stalowowolskich szkołach nie ma już takich ograniczeń. Kolejną sprawą, która wywołuje oburzenie rodziców jest to, że dzieci nie wpuszczane są do placówki przed godz. 7:00 i muszą marznąć przed wejściem czekając aż ktoś odemknie im drzwi. Ostatnio często padał deszcz, a temperatury były nawet ujemne. Tłumek przez „Siódemką” tymczasem stał i cierpliwie czekał. Dodać należy, że wejście jest możliwe jedynie podczas przerw. Nie ma szans, że ktoś dostanie się do środka w międzyczasie. Z sygnałów jakie do nas dotarły wynika, że drzwi do szkoły zamykane są na klucz. Rodzice uważają, że stwarza to niebezpieczeństwo np. w razie wybuchu pożaru i jest złamaniem przepisów p/poż. Drogi ewakuacji są obecnie odcięte.

Co na to wszystko szkoła?

Dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 7 im. Mikołaja Kopernika w Stalowej Woli Alicja Bartoszek informuje, że szkoła pracuje od godziny 6.15 do 16.00. Każde dziecko wymagające opieki przed i po zajęciach szkolnych ma w tych godzinach zapewnione zajęcia świetlicowe.

- Uczniowie przychodzą do szkoły na 10 minut przed rozpoczęciem lekcji – wówczas mają zabezpieczoną opiekę. Zasada ta obowiązywała w naszej szkole na długo przed rozpoczęciem pandemii i nie jest spowodowana sytuacją zdrowotną, lecz koniecznością zapewnienia opieki uczniom przez cały czas ich pobytu w szkole. Dla uczniów rozpoczynających zajęcia o godzinie 7.15, wejścia otwieramy o godzinie 7.00, ponieważ o tej porze rozpoczynają się dyżury nauczycieli na korytarzach. Na bieżąco monitorujemy sytuację przed szkołą, a rodzice, których dzieci przychodzą zbyt wcześnie są informowani o możliwości zapisu dziecka do świetlicy i zasadach dotyczących wejść do budynku szkoły- wyjaśnia dyrektor placówki Alicja Bartoszek.

Jak czytamy w odpowiedzi za bezpieczeństwo uczniów na terenie szkoły odpowiadają:

- nauczyciele prowadzący zajęcia - w czasie trwania lekcji,

- nauczyciele pełniący dyżur na korytarzu - podczas przerwy przed pierwszą lekcją klasy w danym dniu, przerw śródlekcyjnych i przerwy po ostatniej lekcji,

- wychowawcy świetlicy – za uczniów przebywających w świetlicy (przed i po zajęciach).

Ze względu na warunki lokalowe szkoła pracuje w systemie wielozmianowym – zajęcia rozpoczynają się o różnych porach.

- Uczniowie wchodzą do szkoły bezpośrednio po dzwonku rozpoczynającym przerwę, bo tylko w ten sposób możemy zagwarantować im opiekę. Bardzo poważnie traktujemy bezpieczeństwo wszystkich naszych uczniów. W szkole mamy dzieci pięcioletnie i bardzo liczną grupę uczniów z orzeczeniami o kształceniu specjalnym, które wymagają stałego nadzoru pedagogicznego. Nie możemy dopuszczać do sytuacji, że uczeń pozostaje na korytarzu szkolnym bez opieki. Bezpieczeństwo pożarowe szkoły jest systematycznie kontrolowane, zgodnie z przepisami prawa. Klucze do wszystkich drzwi są zabezpieczone w sposób gwarantujący natychmiastowe ich otwarcie w sytuacji zagrożenia- wyjaśnia dyrektor placówki Alicja Bartoszek.

Kolejny zarzut ze strony rodziców dotyczy tego, że zebrania szkolne przeprowadzane są online. Jak powiedziała nam jedna z mam, szkoła nie przedstawiła żadnego konkretnego powodu, dlaczego nie odbywają się one w tradycyjnej formie. Rodzice chcieliby spotykać się z nauczycielami twarzą w twarz, jak to ma miejsce w innych podstawówkach i móc indywidualnie porozmawiać z pedagogami.

- Rodzice mają i zawsze mieli możliwość osobistego spotkania z nauczycielem, dyrektorem czy pedagogiem szkolnym. Nawet podczas dużych obostrzeń pandemicznych odbywały się w szkole spotkania rodziców z dyrektorem, konsultacje z pedagogiem, psychologiem szkolnym czy nauczycielami. Dzieci pod opieką rodziców korzystały z gabinetu stomatologicznego i konsultacji u higienistki. Każdy rodzic, który zgłosił do dyrektora potrzebę czasowej obecności w szkole ze względu na utrudnione funkcjonowanie jego dziecka (uczniowie w okresie adaptacyjnym, dzieci z orzeczeniami o kształceniu specjalnym) otrzymywał zgodę- informuje dyrektor placówki Alicja Bartoszek.

Pani dyrektor wyjaśnia, że ostatnie zebrania z rodzicami, które odbyły się 30 i 31 marca 2022 r. były planowane stacjonarnie w szkole. Jednak w związku z wprowadzeniem stopnia alarmowego BRAVO, do zadań dyrektorów szkół, przedszkoli i żłobków wynikających z modułu zadaniowego dla stopnia alarmowego BRAVO należy m. in. wprowadzenie zakazu wstępu do przedszkoli, szkół i żłobków osobom postronnym. Jak podkreśla Alicja Bartoszek stopień alarmowy BRAVO nadal obowiązuje.

- Przy 37 oddziałach, dla których zorganizowane zostały zebrania, nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć budynku przed nieuprawnionym wejściem na jego teren. Jednak wszyscy rodzice obecni na zebraniach jak i podczas wcześniejszych, styczniowych zebrań zostali poinformowani, że każdy rodzic, który jest zainteresowany indywidualną rozmową z nauczycielem przedmiotu ma prawo do spotkania stacjonarnie na terenie szkoły. Potrzebę indywidualnej rozmowy z nauczycielem rodzic zgłasza wychowawcy klasy, który ustala czas spotkania dogodny dla obu stron. Od wychowawców klas uzyskałam informację, że tylko 5 rodziców zgłosiło chęć takiego spotkania. Wszystkie spotkania zostały już umówione na terenie szkoły- wyjaśnia dyrektor placówki Alicja Bartoszek.

Czy uzasadnienia te trafią do rodziców?

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
W tym artykule komentarze ukażą się po akceptacji moderatora.

~Xyz

Niestety w 9 jest podobnie. Pilnuje taka pańcia co myśli , że jest szeryfem. A to wszystko dla wygody tam pracujących. Nauczyli się, że nikt nie patrzy im na ręce i im to na rękę. Szkoda gadać.

~Xyz

Cieszę się że moje dzieci do tej szkoły nie chodza I nie mają doczynienia z kompetencjami tych ludzi. A szczególnie pani dyrektor za innego dyrektora było inaczej a teraz porażka. Współczuję tym rodzicom dzieci chodzących do tej szkoły.

~Rocznik 72

Chodziłem do tej szkoły w latach 80. Drzwi nigdy nie były zamknięte ,no chyba że akurat zamarzły bo któryś z kolegów mieszkający w pobliżu polał je wieczorem wodą i był w nocy mróz. Sabotaż się nie udał bo wpuścili nas do szkoły przez salę gimnastyczną,a biedny pan woźny z nauczycielem techniki usiłowali odblokować drzi do pierwszej przerwy.Do szkoły mógł wejść praktycznie każdy i o każdej porze.Nikogo nie porwano.Na wagary też się chodziło do parku na przeciwko szkoły,nikt nie zginął,nikogo nie porwano.Jako drugoklasista sam szedłem do szkoły z kluczem na szyi i wracałem z niej przez ruchliwą ulicę Skopenki.Nie potrącił mnie samochód nie porwał kidnaper.Co więcej ,wielu z moich kolegów szło do szkoły z zatorza i z okolic Poniatowskiego, też nie zostali porwani. Mam pełnoletnie dzieci, też same chodziły do szkoły nikt ich nie porwał. Na wagary nie chodziły bo okazało się że są dojrzalsze i mądrzejsze niż ja w ich wieku (nie wiem jakim sposobem, pewnie po żonie).Chuchacie i dmuchacie ja swoje pociechy a później się dziwicie że są niesamodzielne i nie radzą sobie ze stresem.Jak mogą być samodzielne i dojrzałe jak nie pozwalacie im popełniać błędów i myślicie za nie?.Sami robicie z nich ofiary życiowe a później macie pretensje do całego świata.

~mieszkaniec

to nie tylko w psp 7 ale i psp 9 rodzice nie są wpuszczani do szkoły jak się zapytałem pani woźnej to powiedziała że nie wolno to rozkaz od górny. Chyba coś komuś się klepki poprzestawały. Nawet w szpitalu niema takich obostrzeń można normalnie wejść i usiąść w poczekalni

~George Orwell

Większego pieprzenia nie słyszałem dawno (jakieś 35lat jeszcze za prl). Pani dyrektor ma się za osobę wykształconą i inteligentną a swoich rozmówców najwyraźniej za tępy motłoch. Jeśli szkoła ma uczynić z dziecka samodzielnego i myślącego obywatela,odpornego na niebezpieczeństwa życia codziennego ,to nie można dzieci ,,chować pod kloszem ".Jak taki człowiek ma się integrować ze społeczeństwem,skoro jest od niego odcięte?,,Kochane dzieci,w trosce o wasze bezpieczeństwo pozamykamy Was w klasach od godz do godz" To wszystko dla waszego dobra.Bezpieczeństwo kluczem do ubeswłasnowolnienia społeczeństwa.

~Rodzic

Ta szkoła mnie rozczarowała bardzo, choć pewnie w innych jest podobnie. Wszystko wg przepisów niby się zgadza, ale tak zwyczajnie po ludzku, zdroworozsądkowo to nie. Dzieci są niegrzeczne, bo gadają i biegają na przerwach. My w tej szkole w 90 latach przerwę spędzaliśmy na boisku lub placu zabaw lub w ogródku szkolnym na czereśniach (tak, był kiedyś) i nikt za nami nie ganiał, plecak nie ważył 10kg, był sklepik, dyżury pełnili uczniowie na korytarzach. Nie było tony bzdurnych, szczegółowych informacji. Do szkoły przychodziliśmy dużo wcześniej przed lekcjami, żeby się spotkać i pogadać. Była otwarta i przyjazna. Teraz na przerwach dzieci najlepiej, żeby zrobiły siku, zjadły kanapkę i siedziały cicho. Ich naturalna potrzeba ruchu, śmiechu jest zabijana. Gadać na lekcji nie mogą, a w tym samym czasie nauczycielki przy dzieciach pitolą, jakie sobie zakupy zrobiły, co słychać u ich kotka czy jak ugotować obiad. Jak ich mają szanować uczniowie, skoro oni nie szanują uczniów. A potem zdziwienie, że młodzi jacyś dziwni się zrobili, a kiedyś byli lepsi. Dzieci to ludzie. Widzą, myślą i wyciągają wnioski. Traktujcie pedagodzy ich jak człowieka. Czy wy byście chcieli moknąć na deszczu, bo drzwi się otworzą za kilka minut. Czy chcielibyście nosić plecak o wadze 20 kg (w stosunku do waszej masy). Ta szkoła nie jest przyjazna. Zabija cały entuzjazm młodego człowieka. Niby możemy zgłaszać uwagi, a gdy je zgłosimy, zawsze nam wytłumaczą, że my nie mamy racji, a przecież przepisy się zgadzają, a oni przecież to tłumaczyli itp bzdety. Dlatego mało kto coś mówi, bo wiadomo, że to nic nie da, że nie warto kopać się z koniem. Pisze to jako absolwent tej szkoły i rodzic obecnego ucznia.

~Hyccc

To ta woźna po co ma kantorek przy drzwiach wyjściowych? Od czego ona jest ? Żeby pilnować sprzątaczki jak pracują???

~perceiver

Bo nie o dobro dzieci tu chodzi. To typowy dupochron. Obecnie to się chyba nazywa "bezkarność plus"?
Szkoła odpowiada za dziecko, które weszło do szkoły. Dopóki nie weszło, jest pod drzwiami, może moknąć w deszczu, ale dyrekcja szkoły za to nie odpowiada. Dyrekcja szkoły nie potrzebuje śledzących ją oczu troskliwych rodziców. Ten dyskomfort również likwiduje wewnętrzną procedurą. Opinię publiczną można łatwo zdezorientować, jak w przykładach poniżej. Kto liczył na głupotę Polakow, nigdy się nie zawiódł.

~Liljana

Człowiek się zastanawia, jakim cudem przychodził kiedyś do szkoły wcześniej i nie było problemu z opieką. A ten alarm Bravo to dotyczy cyberprzestrzeni, więc powoływanie się na niego względem obostrzeń, które nie mają już prawa bytu jest bezczelne. Ale czego się spodziewać po luckowej dyrektorce.

~kjjgfds

pani dyrektor jak zwykle pokretnie sie wykrecila od wszystkiego i gadaj tu zdrów...szkoda słów z nia NIGDY NIC sie nie da załatwic a wszystkie problemy sa zamiatane pod dywan,byle z wierzchu ładnie wygladało...

~art

Do Ala -jest takie przysłowie " Jak się przezywasz tak się nazywasz ". Widać jaki poziom reprezentujesz i chyba nie masz dzieci - może stara panna co z pieskiem wychodzi na spacer ? Bo komentować umiesz tylko za bardzo nie wiesz o co chodzi. Widać też że nie pracujesz skoro czasu masz tyle.
Nie jest też tak że pełno rodziców na korytarzach i że ciasno jest.

~Iga

Kochani rodzice dzieci muszą nauczyć się samodzielności nawet te małe wystarczy podprowadzić pod drzwi tam mają koleżanki kolegów swoich nauczycieli a rodzice mają swoje obowiązki tam nic nie trzeba obserwować doglądać hihi

~b.l.u.e.

Ale macie problemy w dobie wojny, wystarczy przyjść odpowiednio i po problemie.

~Hjhgu

Te matki co odwożą rano dzieci do szkoły siódemki - jakby mogły to by tymi samochodami do samej klasy lekcyjnej wjechaly

~Olaf

Do złomiarz
Co z Ciebie za rodzic skoro nie wiesz jak działa świetlica w szkole?
Napisałem: wciskasz 3 na domofonie i świetliczanka dziecko odbiera.
Robisz szum dla idei ...tylko dla jakiej?

~Tata

Ostatnio wywiadówka była przez program do nauki zdalnej pomimo, że rząd już zdjął obostrzenia Covidowe. Ponadto nauczycielka podczas nauki zdalnej nie pokazywała się dzieciom. Na wywiadówce to samo. Pedagodzy, porażka!

~Igel pigel

W urzędzie pracy panują dalej takie same zasady jak podczas pandemii. Trzeba umawiać się telefonicznie na wizytę i wchodząc za drzwi trzeba ,,zameldować ,,do kogo się idzie i w jakiej sprawie i oczywiście czy jest się umówionym bo inaczej wstępu nie ma. W urzędzie jednocześnie jest 5 pracowników i 3 interesantów .

~złomiarz

~Olaf sam nie kumasz co piszesz. Fajnie że świetlica czynna od 6.15, tylko jak dziecko ma się do tej świetlicy dostać skoro drzwi mu otworzą o 7 ? Do 7 oknami mają wchodzić ? Jak sobie mamuśka w domu siedzi to może co do minuty dzieciaka przyprowadzić, ale jak pracuje to jak ma na 7 do pracy zdążyć odprowadzając dzieciaka o 7 ?

ona26

kadencja kończy się w czerwcu ale juz wiadomo ze wygra następną bo tylko ona do konkursu stanęła. Ja się nie zgadzam żebym nie mogła wprowadzać córki do zerówki w tej szkole wszystko jest tajemnicą taka prawda i tak wygodniej.

~marcin

to nie pierwsza afera w tej szkole o ile pamietam

~Olaf

Mam w siódemce kolejne dziecko i nie chce żeby tam "wchodził kto chciał" (cyt~art).
Nie chcę żeby znowu znudzone matki zajmowały godzinami ławki na korytarzu albo w drzwiach stołówki zaglądały w talerz mojemu dziecku.
Serio chcecie żeby czterolatki z zerówki przeciskały się przez tłum rodziców idąc do WC?
W tej szkole jest ciasno bez rodziców na wąskich korytarzach.

~przypadki

Pan premier Morawiecki oglosil alarm Brawo (zagrozenie naszego wojewodzctwa atakiem terrorystycznym) dlatego do szkoly nie moga wchodzic osoby postronne. W szkole maja byc tylko uczniowie i pracownicy szkoly. Ludziom nigdy nie dogodzi raz by chcieli by ich pociechy byli bezpieczni w szkole a nie moga zrozumiec ze to wlasnie w trosce o dobro ich dzieci wprowadzono zakaz nieszwedania sie po szkole obcych ludzi. Zamykanie szkoly na klucz gwarantuje ze twoja pociecha jest na lekcjach a nie lazi gdzies po miescie i wagaruje, gwarantuje ze nikt nie wniesienie do szkoly podejrzanych niebezpiecznych pakunkow.

~SABA

Napiszę tak 30 lat temu jak prowadziłem dzieci do 7 to świat było normalnie świat stacza się ku przepaści,,

~Olaf

Do złomiarz
Chyba nie kumasz co sam piszesz;
zajęcia świetlicowe są w ŚWIETLICY.
Serio to takie trudne?
Po co wysyłać dziecko pół godziny przed lekcjami i płakać że marznie?
Jak Wam Urzędu Miasta nie otworzą przed siódmą i Was zawieje to gdzie pójdziecie z awanturą? W końcu instytucja publiczna - petent ma prawa.

~bgrre

kiedy kończy się kadencja pani Bartoszek,ktos wie??

~Ala

Do art a ja proponuję żeby dziecko przyprowadzać jak ja Est dzwonek to może nie będzie musiało czekać pod szkołą a nie najlepiej wypchać pół godziny wcześniej. Ja też mam dzieci i jedno w siódemce ale nie jestem przewrażliwioną mamusią na jego punkcie. A rachunek to sobie możesz za swojego zasmarkanca wsadzić w d.....

~Ana

Do art, pamietaj ze jest tam oddzial przedszkolny i dzieci od 4 roku zycia. Przychodzą we wrzesniu zupelnie nowi, przestraszeni, a rodzice nie mogą nawet wejsc z nimi do szkoly, pomóc przebrac, wytlumaczyc co i jak.

~złomiarz

Co za błazenada jezyk "Alicja Bartoszek informuje, że szkoła pracuje od godziny 6.15 do 16.00. Każde dziecko wymagające opieki przed i po zajęciach szkolnych ma w tych godzinach zapewnione zajęcia świetlicowe." Ale : "Dla uczniów rozpoczynających zajęcia o godzinie 7.15, wejścia otwieramy o godzinie 7.00, ponieważ o tej porze rozpoczynają się dyżury nauczycieli na korytarzach." No to gdzie te dzieci mają tą opiekę od 6.15 ? Na chodniku przed szkołą ?

~M.M

Aneta vel Martin - ośmieszasz się. Przeczytaj co piszesz i czego to dotyczy............

~ja 2

Teraz mamusia bombelka chce odprowadzić jak najwcześniej. Oburzona, że nie może dzieciak zostać w szkole na noc. Jak źli nauczyciele nie mogą zrozumieć, że rano mamusia idzie na paznokcie i rzęsy??????????????