XXXV Międzynarodowy Festiwal Muzyczny. To granie jest modlitwą, rozmową z Bogiem.



Rozpoczął się Festiwal Muzyczny w Rozwadowie. Ta cykliczna uczta kulturalna corocznie gromadzi w klasztorze miłośników dobrej muzyki i słowa. Podczas pierwszego koncertu wystąpił dyrektor festiwalu Robert Grudzień, Georgij Agratina oraz Jerzy Zelnik.
Trudno już wyobrazić sobie lato w Rozwadowie bez Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego. Gdy upał dnia schodzi za horyzont, w świątyni gromadzą się mieszkańcy Stalowej Woli i okolic, by przeżywać wspaniałe chwile z najlepszymi muzykami i aktorami. Wielu czeka na ten czas z niecierpliwością. We wtorek na dobry początek pojawiła się fletnia Pana, cymbały, organy i piano, a wszystko to otoczone wspaniałą aktorską narracją. I tak już będzie aż do końca wakacji. Zaproszony jest każdy: we wtorki o godzinie 19:00. Artyści znani ze scen nie tylko polskich, ale całego świata, chętnie przybywają do Rozwadowa, bo tu koncertowanie jest zupełnie czymś innym niż w wielkich salach koncertowych, gdzie za bilet trzeba zapłacić czasem niebotyczne kwoty.
- Teraz są takie czasy smutne na Ukrainie. Trudno jest zdecydować czy pojechać tam, trudno się wybrać, żona mówi: pojedź, troszkę odpocznij. Tu odpocznę. Na festiwalu znajdą się numery stare, największe fragmenty, komponujące się ze słowami aktorów. Dla mnie występować w murach kościoła, to całkiem inne doświadczenie, bo na Ukrainie występowałem w salach koncertowych, natomiast tu, kiedy zaczęło się to 35 lat temu, w kościele tu zastałem całkiem inną atmosferę, jest inny odbiór, całkiem inaczej odbieracie, ja to inaczej odbieram, ludzie są skupieni. To jest wielka uczta wystąpić w takich murach, jest inny nastrój. Tutaj ludzie rozmawiają z Bogiem. Moje granie jest dla mnie modlitwą. W sali koncertowej ludzie oczekują show, a tu koncert jest dla duszy, dla serca- mówił przed koncertem mistrz fletni Pana Georgij Agratina.
Aktor Jerzy Zelnik w Rozwadowie pojawia się corocznie i swoimi umiejętnościami, wrażliwością, charyzmatycznym głosem, wplata się w muzykę, pozwalając nam, widzom zrozumieć sens muzycznej modlitwy. Podczas pierwszego koncertu czytał fragmenty Tryptyku Rzymskiego świętego Jana Pawła II.
- To jest jedyna działalność poetycka powstała za czasów papiestwa. Reszta poezji, poematów, różnych działań na rzecz teatru, bo przecież Karol Wojtyła napisał kilka sztuk, to to wszystko miało miejsce jeszcze przed objęciem tronu papieskiego. Można powiedzieć, że w Polsce w tej chwili, jak tak słucham jak koledzy mówią wiersze… Odzwyczaili się od mówienia wierszy, a ja jestem od zarania swoich dziejów aktorem związanym z poezją, bo poezja to jest esencja. W tych paru zwrotkach jest uchwycenie prawdy, o którą autorowi chodzi i nie trzeba tego rozwlekać na pięćset stron powieści. A aktor tak musi mówić wiersze, żeby ludzie nagle się dziwili, że tak wszystko rozumieją, żeby to nie był jakiś rebus poetycki, bo trzeba mówić tak, żeby trafiać ludziom nie tylko do serca, ale i rozumu. To nie może być oparte tylko na rytmicznym mówieniu, emocjonalnym, ale również trzeba uchwycić w tym wszystkim sens- mówi aktor Jerzy Zelnik.
I właśnie dlatego, że potrafi on przekuć zawiłe strofy w lekkość zrozumienia, całość koncertowa jest faktycznie przejrzysta dla widza i trafia tam, gdzie artysta chciałby trafić. To rozświetla nam drogę do Boga i pomaga, pomaga czuć i pojmować to, co zdawać się mogło zakryte. Koncerty rozwadowskie nie są bierną ucztą tylko dla przyjemności słuchania, są też przekazem i drogą, i właśnie dlatego stały się fenomenem na wielką skalę. A jak mówi Jerzy Zelnik za mało teraz w świecie aktorskim uczy się interpretacji poezji. Aktorów starej daty, którzy wychowani byli na tym gruncie, jest coraz mniej. Polska natomiast to prawdziwe zagłębie wierszy i poezji, takiej twórczości, jakiej nie ma i nigdy nie będzie mieć zagranica. Z tej spuścizny warto byłoby być dumnym. Trzeba też pamiętać, że mamy aż 5 Nagród Nobla za literaturę (Sienkiewicz, Reymont, Miłosz, Szymborska, Tokarczuk), a to zobowiązuje.
Stalowowolski festiwal za każdym razem przygotowywany jest z najwyższą starannością. A z roku na rok ta poprzeczka jest podnoszona coraz wyżej. Artyści zapraszani do wzięcia udziału w wydarzeniach są ozdobą wszystkich scen, a muzyka dobierana z pieczołowitością. Oprócz Tryptyku Rzymskiego pojawią się też Cztery Pory roku Antoniego Vivaldiego (trudna interpretacja na flet i organy, a nie skrzypce w wykonaniu lwowskiej orkiestry). Będzie też koncert muzyki sakralnej w wykonaniu lubelskich muzyków. Będzie też Maciej Miecznikowski znany z interpretacji poezji chociażby w koncertach Piotra Rubika, a do tego miniatury klasyczne, barokowe, muzyka sakralna, kameralna i Fryderyka Chopina, będą artyści znani z telewizyjnych show, jak Krystian Ochman (zwycięzca The Voice of Poland), Olivia Hausner (finalistka Mam Talent) i lokalni artyści (Lasowiacy, Chór Gaude Vitae z Ewą Woynarowską za pulpitem dyrygenckim). Program XXXV Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego TUTAJ.
Jak mówi dyrektor festiwalu Robert Grudzień program został ułożony bardzo ciekawie, bo jednego dnia będą występować artyści przyjezdni, wpleceni w program artystów lokalnych. Całość jest odpowiednio skomponowana dając harmonijny miks muzyczny. Dzięki temu widz będzie miał urozmaicony koncert dający jeszcze więcej emocji. To, że mamy tak znakomitych występujących, to zasługa dyrektora festiwalu. Nie ma co ukrywać, że gdyby nie jego szerokie kontakty, nie oglądalibyśmy na scenie tak znakomitych muzyków i recytatorów, aktorów i artystów tej klasy.
- Festiwal cieszy się dużym zainteresowaniem od samego początku. Publiczność chętnie przyjeżdża i ze Stalowej Woli, i z okolic, nawet i z odległych miejsc, bo ludzie dzwonią, piszą, tak że cieszymy się, że jest to zainteresowanie i mam nadzieję, że nadal tak będzie. W tym roku stawiamy na różnorodność. Będą więc i świeckie dzieła, ale i sakralna muzyka, jak również ta muzyka klasyczna, najwybitniejszych artystów. Chcemy więc żeby była ta różnorodność i takie autorskie występy na naszym festiwalu. Mam nadzieję, że też publiczność będzie szukała nie tyle w tematach festiwalu, ale i instrumentach, wykonawcach tego tematu, który będzie towarzyszył podczas tych koncertów. Serdecznie zapraszam- mówi dyrektor festiwalu Robert Grudzień.
Przewiń do komentarzy





















Komentarze
Myślisz, że Bóg to stary smutas, który lubi tylko pieśni pobożne, smęty jakieś? Nie sądzę, dał nam zdolności i dobrze, że ludzie je wykorzystują tworząc piękne rzeczy. Te piękne utwory też ofiarujemy przecież Bogu. A gdzie najlepiej je ofiarować jak nie w jego własnym domu? Jak idziesz do kogoś z prezentem to idziesz do niego do domu, prawda, a nie śpiewasz mu czy wręczasz prezent pod domem albo w lesie.
Nie masz racji, bo wszystko co stworzyliśmy pięknego, pochodzi od Boga. Zatem wszystko należy do niego i każdy piękny i wartościowy utwór Go chwali.
Bogu na chwałę, ludziom na pożytek....
Kościół nie jest przeznaczony dla świeckich występów. Są w mieście domy kultury, szkoła muzyczna i tam powinny odbywać się koncerty. A jak już to odbywa się w kościele, to występujący powinni stanąć sobie gdzieś z boku, a nie wchodzić do prezbiterium i korzystać z ambonki.